Kiedy jest ofiara…

Samobójstwo, morderstwo czy śmierć z przyczyn naturalnych? Na to pytanie nie uda się odpowiedzieć bez zebranych na miejscu zdarzenia dowodów i poszlak. To one są kluczem do rozwiązania zagadki. To one potrafią wskazać sprawcę zbrodni, nawet po kilkudziesięciu latach.

I z takim zadaniem na co dzień mierzą się profesjonaliści, którzy tym razem postanowili wstąpić do elitarnej jednostki śledczej, zmierzyć się ze śledztwem zamkniętym w pudełku i odkryć "Tajemnice Nadrzecznej". Zobaczcie jak Dariusz Korganowski były policjant, a obecnie prywatny detektyw, Patryk Szulc dziennikarz śledczy oraz Wojciech Chmielarz, autor kryminałów i laureat Nagrody Wielkiego Kalibru oceniają Kryminautów® .

Bukowina, niewielka miejscowość koło Olsztyna. W sobotę rano, w domu położonym na uboczu, przy ul. Nadrzecznej, gosposia znajduje ciało swojego chlebodawcy, miejscowego biznesmena. Co wydarzyło się ostatniej nocy? Czy mamy do czynienia z samobójstwem (może biznesmen miał kłopoty)? Zabójstwem (czy ofiara miała wrogów, czy komuś się naraziła)? A może to zgon z przyczyn naturalnych (przedsiębiorca od lat chorował na cukrzycę)? Odpowiedzi na te pytania może dostarczyć jedynie rzetelnie przeprowadzone śledztwo.

Tylko co to znaczy? Przy tego typu sprawach kluczową kwestią jest dokładne zbadanie miejsca zdarzenia, zebranie wszelkich możliwych dowodów, także tych nieoczywistych, a w tym przypadku również zabezpieczenie nagrań z kamer (dom jest monitorowany), i przesłuchanie świadków. W końcu posesja była pod stałą obserwacją ochrony, a na piętrze spała kilkuletnia córka biznesmena.

Dariusz Korganowski - były policjant, a obecnie prywatny detektyw

Podstawową kwestią jest zabezpieczenie śladów: przedmiotów, które znajdują się na miejscu zdarzenia i linii papilarnych. Wszystkiego, co w późniejszym etapie może pomóc w pracy wydziału dochodzeniowo-śledczego. Ten proces wymaga systematyczności

Co ważne, każdy z zabezpieczonych elementów może się przydać na późniejszym etapie śledztwa, każdy może doprowadzić do przełomu. Tak było w przypadku Wojciecha Chmielarza, popularnego autora kryminałów, który zmierzył się już z rozwiązaniem "Tajemnic Nadrzecznej".

ekscytujące gra detektywistyczna

Dołącz do śledztwa,
rozwiąż sprawę!

– Podczas "mojego" śledztwa odkładałem na bok dowody, które podejrzewałem, że mogą mi się przydać na późniejszym etapie. Czułem, że są ważne i że będą mi jeszcze potrzebne – opowiada.

Dlatego tak istotne jest, by już na początku zebrać wszelkie możliwe informacje. Dopiero podczas analizy część materiałów może zostać odrzucona przez śledczych. Inne zaś, także te z pierwszych akt sprawy, mogą się okazać kluczowe dopiero na kolejnym jej etapie. To wtedy okazuje się, że powtórnie trzeba kogoś przesłuchać lub wrócić do zebranych materiałów oraz zdjęć i raz jeszcze przeanalizować je już pod kątem nowych informacji.

Podczas śledztwa wszystko, także to, co na pozór wydaje się być mało ważne, może mieć znaczenie

– Warto przy tym pamiętać, że każda sprawa jest inna. I coś, co na pierwszy rzut oka może wydawać się proste, okazuje się być wielowątkowe. Do każdego postępowania należy podchodzić z dużą wyobraźnią. Stale trzeba też wybiegać naprzód, myśleć trójwymiarowo i mieć świadomość konsekwencji podejmowanych decyzji – zwraca uwagę Dariusz Korganowski.

Czas nie jest sprzymierzeńcem śledczych. Kluczowa dla sprawy jest pierwsza doba od zajścia. Szczególnie przy sprawach uprowadzeń czy zabójstw

– Ten czas pozwala nam szybko zdiagnozować sytuację, zebrać dowody, zatrzymać podejrzanego na 24 czy 48 godzin w celu wyjaśnienia jego ewentualnego udziału w sprawie oraz udaremnić mataczenie (świadome przedstawianie fałszywych informacji – przyp. red.). Oczywiście mamy też sprawy, które ciągną się latami. Współcześnie technika pozwala wrócić do śledztwa i wykryć sprawcę nawet po długim czasie – tłumaczy Dariusz Korganowski.

Dowód, poszlaka, domysł – rozróżnienie tych pojęć jest ważne. Dowód to mocna przesłanka świadcząca o winie lub niewinności oskarżonego. Poszlaka jest dowodem pośrednim, pozwalającym w drodze logicznego rozumowania ustalić sprawstwo oraz wykluczyć inny przebieg zdarzeń. Domysły zaś muszą znaleźć potwierdzenie w poszlakach, a jeszcze lepiej w dowodach.

W zbliżony sposób pracują też dziennikarze śledczy. Oni także łapią trop i odkrywają prawdę, czasem nawet po latach. I w tym przypadku kluczowa jest analiza zebranych dowodów.

Specjalizujący się w tematyce kryminalnej dziennikarz i autor książek Patryk Szulc, twórca kanału YouTube Podejrzani, pracę nad daną sprawą zawsze zaczyna od zebrania wszelkich możliwych informacji na jej temat. W tym celu przeszukuje internet, przegląda media społecznościowe, krajowe rejestry (sądowe, dłużników czy przedsiębiorców) oraz dostępne publikacje prasowe czy książkowe.

Patryk Szulc - dziennikarz i autor książek. Twórca kanału YouTube Podejrzani

Prześwietlamy osoby związane ze sprawą, rozmawiamy ze świadkami. To mogą być policjanci, prywatni detektywi, gangsterzy, także ci odsiadujący wyroki, czy świadkowie koronni. Prosimy również o dostęp do akt sądowych czy komentarz prokuratury. Informację pozyskujemy od wszelkich dostępnych źródeł, a następnie weryfikujemy ją w trzech niezależnych od siebie miejscach. Wówczas uznajemy, że jest ona wiarygodna

Tak zebrane informacje pozwalają chronologicznie odtworzyć prawdopodobny przebieg zdarzeń. Tu także przydaje się spostrzegawczość i umiejętność analizowania faktów.

O tym, czy uda się rozwiązać daną sprawę niejednokrotnie decydują szczegóły, na które pierwotnie często nie zwracamy uwagi. Z drugiej strony te niuanse to też ogromna odpowiedzialność. Bo, co jeśli coś przeoczymy i naszym materiałem (artykułem, reportażem video – przyp. red.) zmienimy bieg wydarzeń? Media mają duże oddziaływanie nie tylko na opinię publiczną, ale też na różnego rodzaju instytucje – przyznaje Patryk Szulc.

ekscytujące gra detektywistyczna

Dołącz do śledztwa,
rozwiąż sprawę!

Dla Patryka Szulca nie istnieją informacje, które nie miałyby wartości. Wszystko może być ważne, nawet anonimowy komentarz zamieszczony pod artykułem. Dopiero w momencie weryfikowania zebranych materiałów można wskazać, co jest mniej istotne lub w ogóle nie ma dla sprawy znaczenia.

Ważne, i to zarówno w pracy śledczego, dziennikarza, jak i pisarza, by nie skupiać się na jednym rozwiązaniu, by nie forsować danej tezy za wszelką cenę.

– Trzeba mieć wyobraźnię i świadomość tego, że sprawca mógł działać wielotorowo. Śledczy to osoby bardzo inteligentne. Oni wiedzą, że nie ma rzeczy niemożliwych i takich, których nie da się rozwiązać. To tylko kwestia podejścia i trójwymiarowego myślenia – nie ma wątpliwości Dariusz Korganowski.

Mając kilka hipotez, śledczy działają na zasadzie wykluczeń, sprawdzają, czy coś mogło się wydarzyć czy nie. – Nie ma zbrodni doskonałych. Każdy sprawca zostawia ślad, trzeba go tylko odkryć. Bardzo ważna w tym zawodzie jest też intuicja, szósty zmysł czy – jak to potocznie nazywamy – "szczęście operacyjne". Znam osoby, których zmysł śledczy jest bardzo rozwinięty – zapewnia detektyw.

Intuicja czy też szczęście operacyjne przydadzą się na pewno tym, którzy w interaktywnej grze detektywistycznej Kryminautów® spróbują rozwiązać zagadkę tego, co wydarzyło się przy ul. Nadrzecznej w Bukowinie. Zaciekawić, zmusić do myślenia, oderwać od codzienności i dać szansę na sprawdzenie się w roli detektywa, takie cele przyświecały Rafałowi Wiśniewskiemu twórcy scenariusza gry kryminalnej, a właściwie detektywistycznego doświadczenia zamkniętego w pudełku. Podejmując wyzwanie i wstępując w szeregi elitarnej jednostki Kryminautów, która wspiera policję w rozwikłaniu kryminalnej zagadki, warto pamiętać, że to analiza zebranych na miejscu zdarzenia dowodów będzie miała kluczowe znaczenie w sprawie.

Jednym z dowodów są także zeznania świadków. Już na samym początku śledztwa każdy jest podejrzewany. Obowiązuje też zasada ograniczonego zaufania do tego, co mówią przesłuchiwani.

Z dystansem trzeba podchodzić nawet do tego, co mówi osoba zgłaszająca zdarzenie.

Każdy może konfabulować. Nawet ten, który zgłasza przestępstwo może mieć coś do ukrycia.

Zdarza się też, że przesłuchiwani świadkowie posiadają ukryte motywy i działają dla własnej korzyści.

Na fanów "true crime" (prawdziwa zbrodnia) czeka ponad godzina nagrań zeznań świadków i podejrzanych w wykonaniu profesjonalnych aktorów oraz materiał dowodowy konsultowany z profesjonalistami, którzy na co dzień mierzą się z zagadkami kryminalnymi.

Każdy jest podejrzany…

Sala przesłuchań – tu wszystko może się wydarzyć. Po obu stronach stołu zasiadają wytrawni gracze: świadek, który nierzadko chce coś ukryć oraz śledczy, potrafiący wychwycić każdą fałszywą nutę. Kto wygra w tym starciu, gdy niemal wszystkie chwyty są dozwolone?

Z akt sprawy "Tajemnice Nadrzecznej". Miejsce akcji: Wydział Dochodzeniowo-Śledczy w Olsztynie. Na komendzie trwają przesłuchania świadków. Policjanci pod czujnym okiem starszego sierżanta Tomasza Sercza próbują ustalić okoliczności śmierci Michała Sawickiego. Biznesmen został znaleziony martwy w swoim domu przy ul. Nadrzecznej w Bukowinie koło Olsztyna. Sekcja zwłok i wyniki badania laboratoryjnego wskazują na…? No właśnie, tego trzeba dociec… Może to jednak samobójstwo, a jeśli nie, to kto miał motyw i sposobność, by zabić przedsiębiorcę?

Odpowiedź tkwi w zebranym na miejscu zdarzenia materiale dowodowym, a także w słowach przesłuchiwanych. Wystarczy tylko wsłuchać się w to, co mówią. To jednak wcale nie jest proste.

Wiarygodność świadków pozostawia bowiem wiele do życzenia. Raz, że nasza pamięć jest zawodna, a dwa, że ktoś, kto nie przeszedł specjalnego szkolenia nie zauważa wielu niuansów. Przekonał się o tym Dariusz Korganowski, były policjant, a obecnie prywatny detektyw, właściciel biura detektywistycznego Top Detektyw. Zdarza się też, że przesłuchiwani kłamią i zatajają informacje, i to z różnych pobudek. Dlatego tak ważna jest weryfikacja ich słów, a nierzadko także prowokacja.

Dariusz Korganowski - były policjan, a obecnie prywatny detektyw

Policjanci muszą pamiętać, co podczas przesłuchania powiedziały konkretne osoby i błyskawicznie kojarzyć fakty. Gdy zeznania zaczynają się wykluczać, oznacza to, że ktoś kłamie lub inaczej zapamiętał daną sytuację. Weryfikacja słów to ważny moment i wielka odpowiedzialność. Zeznania mogą przecież doprowadzić do skazania niewinnej osoby

Jak rozpoznać, że przesłuchiwany kłamie? Najczęściej zdradza go mowa ciała. Ten, kto kłamie ucieka wzrokiem, zaczynają mu się pocić dłonie, a oddech staje się coraz płytszy i bardziej przyspieszony. A co, gdy ktoś umie nad sobą zapanować? Wówczas pozostaje przesłuchującym wariograf.

– Policjanci przechodzą też cały szereg szkoleń. Ci najbardziej wyspecjalizowani są nawet w stanie wykryć kłamstwo w rozmowie telefonicznej – zwraca uwagę Dariusz Korganowski.

ekscytujące gra detektywistyczna

Dołącz do śledztwa,
rozwiąż sprawę!

Swoje sposoby ma również Patryk Szulc, dziennikarz śledczy i autor książek specjalizujący się w tematyce kryminalnej, twórca kanału YouTube Podejrzani. – Podstawą jest oczywiście weryfikacja słów takiego świadka np. w zeznaniach innych osób, doniesieniach medialnych, u byłych policjantów czy nawet gangsterów. Kiedy różne osoby opowiadają tę samą wersję wydarzeń, możemy uznać, że jest ona wiarygodna.

Tak jak widać, że ktoś kłamie, tak też widać, gdy dokonuje się w nim przełom, gdy łamiącym się głosem, nie do końca płynnie zaczyna mówić o czymś, co długo ukrywał.

Nie można założyć, że wszyscy świadkowie kłamią, bo to byłoby krzywdzące. Zdarzają się jednak niedopowiedzenia. Wielokrotnie patrzymy na coś, ale tak naprawdę tego nie widzimy.

Ciekawym przypadkiem są nieletni świadkowie. Przesłuchanie dziecka co do zasady może się odbyć tylko raz i musi na nie wyrazić zgodę jego opiekun prawny. W przesłuchaniu mogą uczestniczyć rodzice, opiekunowie lub obrońcy. Policja współpracuje też z psychologami.

– Zdarza mi się rozmawiać z dziećmi i mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że tacy świadkowie przed ukończeniem 13. roku życia nie kłamią, z automatu mówią tak jak było. Dopiero później zaczyna się pojawiać pewna reakcja, która może prowadzić do kłamstwa. Wpływ na to ma otoczenie, także rodzice, a czasem strach – zauważa Dariusz Korganowski.

A jak zdobyć zaufanie informatora, także byłego gangstera? Patryk Szulc stawia na wiarygodność. W swojej pracy opiera się tylko na zweryfikowanych informacjach. Nie interesują go treści, które "będą się klikały", chce dojść do prawdy.

Zaangażowani w sprawę ludzie od lat chętnie rozmawiają z dziennikarzami śledczymi. Byli policjanci, detektywi, a także świadkowie koronni często sami szukają kontaktu. Tak było w przypadku jedynego świadka koronnego, który był związany z "Carringtonem", królem przemytników spirytusu z okolic Zgorzelca.

– Dariusz, bo tak nam się przedstawił, chciał sprostować kilka informacji, które pojawiły się w naszym materiale, a następnie zaczął opowiadać historię, z której powstała książka – mówi Patryk Szulc.

Dlaczego byli przestępcy zaczynają mówić? Jedni – zdaniem dziennikarza – chcą zaistnieć, chcą, by było o nich głośno, słowem, mają parcie na szkło. Inni, jak Dariusz, chcą zrzucić z siebie pewien ciężar. To co mówią i w jaki sposób przyjmuje formę osobistej spowiedzi.

Muszę przyznać, że rozwiązując "Tajemnice Nadrzecznej" całkowicie poddałem się klimatowi rozgrywki. Przesłuchania były bardzo wiarygodne, ciekawe i wymuszały utrzymanie koncentracji. Ogromna w tym zasługa profesjonalnych aktorów, którzy wcielając się w role, potrafili umiejętnie przemycić w głosie różne emocje, które pobudzały wyobraźnię, a jednocześnie pozwalały naszkicować profil psychologiczny danej postaci – zapewnia Patryk Szulc.

Swoją wiedzą i doświadczeniem eksperci chętnie dzielą się również z pisarzami. Pracując nad książką, popularny twórca kryminałów Wojciech Chmielarz chętnie konsultuje się z obecnymi lub byłymi policjantami, medykami sądowymi czy prokuratorami.

– Pytam, jak coś wygląda z punktu widzenia takiego eksperta i jak by to wyglądało, gdyby działo się naprawdę. A oni chętnie dzielą się informacjami – zdradza.

A czy świadkowie chcą współpracować z policją? – Powiedziałbym, choć nie wierzę w statystyki, że tak pół na pół. Społeczeństwo jest bardzo w tej kwestii podzielone. Jedni lubią policję i chętnie jej pomagają, inni są anty, a jeszcze inni po prostu chcą zaistnieć – zauważa Dariusz Korganowski.

ekscytujące gra detektywistyczna

Dołącz do śledztwa,
rozwiąż sprawę!

Gdy mowa o przesłuchaniach świadków, policjanci są jak wytrwani psychologowie. Co ciekawe, wymaga to od nich dużych pokładów empatii oraz wrażliwości.

– Mimo szkoleń, nie każdy to potrafi. Trzeba mieć ku temu odpowiednie predyspozycje. Trzeba umieć czytać drugiego człowieka, przewidywać jego kolejny ruch. To ważne, by wiedzieć, jak zachowa się druga osoba po przekazaniu jej pewnych informacji. To są bardzo trudne kwestie, które wymagają wiedzy, umiejętności i lat doświadczeń – nie ma wątpliwości Dariusz Korganowski.

A czy każdy z nas może być dobrym śledczym? Czy potrafimy odczytać emocje przesłuchiwanych? Czy jesteśmy w stanie wychwycić kłamstwa i nieścisłości? Warto się o tym przekonać, sięgając po interaktywną grę detektywistyczną Kryminauci® , odsłuchując zeznania świadków i zagłębiając się w materiał dowodowy przygotowany przez starszego sierżanta Tomasza Sercza . Świadkowie i podejrzani, mają swoje sekrety i posiadają ukryte motywy. To w nich kryje się rozwiązanie "Tajemnic Nadrzecznej" i wyjaśnienie nagłej śmierci Michała Sawickiego. Jesteście gotowi je poznać?

Podczas śledztwa wszystko trzeba dokładnie sprawdzić, a każdą, nawet najmniejszą, wątpliwość wyjaśnić. Kluczowym narzędziem w dochodzeniu do prawdy jest alibi, które także trzeba dokładnie zweryfikować.

Każdy ma alibi…

Czasem wystarczy jedno słowo, drobny szczegół na pozór niezwiązany ze sprawą, by podważyć lub potwierdzić alibi podejrzanego. Weryfikacja to podstawa. Podobnie jak zebranie innych niepodważalnych dowodów. Tylko tak możemy doprowadzić do skazania winnego.

Kto zabił? Czyje alibi się potwierdzi, a czyje okaże się bezwartościowe? Czeka nas jeszcze sporo pracy operacyjnej. Rozwiązanie mamy już przed oczami, musimy je tylko dostrzec. Taka bywa codzienność pracy jednostek dochodzeniowo-śledczych. Z podobnymi pytaniami muszą się zmierzyć Kryminauci – członkowie elitarnej jednostki detektywistycznej, do której szeregów może, a nawet powinien wstąpić każdy wielbiciel kryminałów.

Dobra pamięć, kojarzenie faktów i przydawanie wagi pozornie nieistotnym szczegółom to podstawa pracy skutecznego śledczego czy detektywa. A jednym z kluczowych dla wyjaśnienia sprawy elementów jest wiarygodne alibi. Co to znaczy?

– Alibi staje się wiarygodne po jego sprawdzeniu i potwierdzeniu. Każde trzeba dokładnie prześwietlić. Sytuacja, w której podejrzany w chwili zdarzenia był na drugim końcu świata, jest oczywista. Może się jednak zdarzyć, że ktoś był wprawdzie gdzie indziej, ale nie pozostaje bez winy. Możemy bowiem mieć do czynienia z działaniem na zlecenie – tłumaczy Dariusz Korganowski, były policjant, a obecnie prywatny detektyw, właściciel biura detektywistycznego Top Detektyw.

Jeśli ktoś podżegał do popełnienia przestępstwa, ale nie brał w nim bezpośredniego udziału, nie znaczy, że nie zostanie o to przestępstwo oskarżony.

Wiarygodne i potwierdzone alibi to tylko jeden z elementów śledztwa. Jaki dowód możemy uznać za niepodważalny? Czy jest to analiza laboratoryjna, a może zeznanie świadka?

– Wiadomo, że złapanie sprawcy na gorącym uczynku jest dowodem niepodważalnym. Jednak to jest sytuacja idealna, z którą rzadko mamy do czynienia w prawdziwym życiu. Podczas śledztwa opieramy się na wielu dowodach: daktyloskopii, badaniach DNA, traseologii (np. śladach obuwia czy kół samochodu – przyp. red.). Technika kryminalistyczna pozwala dziś na przenikliwe sprawdzenie zebranego materiału. Ważne są także zeznania świadków – przekonuje Dariusz Korganowski.

ekscytujące gra detektywistyczna

Dołącz do śledztwa,
rozwiąż sprawę!

Dobrym przykładem są zeznania Jarosława Sokołowskiego pseudonim "Masa".

– Bo choć świadek konfabulował, manipulował i grał pod publiczkę, to dzięki jego zeznaniom udało się zamknąć w więzieniu połowę Pruszkowa – zwraca uwagę detektyw. I dodaje: – Czy Masa był wiarygodny, pozostawiam indywidualnej ocenie. Natomiast instytucja świadka koronnego jest niezwykle istotnym elementem postępowania.

Ile niezbitych dowodów potrzebujemy, by uznać daną tezę w śledztwie za prawdziwą? Zdaniem Dariusza Korganowskiego trudno mówić o konkretnych liczbach. Wszystko zależy od rodzaju przestępstwa. Zdarza się, że sprawa opiera się na jednym dowodzie.

Sprawę można oprzeć na jednym dowodzie, np. śladach DNA. Musi on być jednak na tyle mocny, by prokuratura i sąd nie miały wątpliwości, że wskazują właściwego sprawcę. Niezwykle ważnym elementem postępowania jest także przyznanie się do winy.
Udowodnienie winy podejrzanego nie jest zadaniem łatwym. Podobnie jak wymierzenie kary. Nierzadko istnieją ważne przesłanki ku temu, by wyrok złagodzić.

Wskazanie, a następnie skazanie winnego przestępstwa to ogromna odpowiedzialność, która ciąży na policjantach, prokuratorach, sędziach, a także dziennikarzach śledczych. Polski wymiar sprawiedliwości zna przypadki, gdy w więzieniu na długie lata byli zamykani niewinni ludzie. Głośnym echem w ostatnim czasie odbiła się chociażby sprawa Tomasza Komendy, niesłusznie skazanego na 25 lat pozbawienia wolności za gwałt i zabójstwo.

Mimo to Patryk Szulc, dziennikarz śledczy i autor książek specjalizujący się w tematyce kryminalnej, autor kanału YouTube Podejrzani wierzy w sprawiedliwość. – Jest wiele przykładów spraw, które mimo wątpliwości, co do osiągnięcia sprawiedliwości, zakończyły się tak, jak powinny. To m.in. sprawa pedofilii w jednym z prywatnych punktów przedszkolnych, czego miał się dopuszczać nieletni syn kierownictwa placówki. Poza relacjami samych dzieci czy historią przeglądania treści o charakterze pedofilskim na komputerze podejrzanego nie było bezpośrednich dowodów wskazujących na wykorzystywanie dzieci. Udało się jednak doprowadzić do wyroku skazującego. I choć nie jest on wysoki, to sprawiedliwości stało się zadość, bo nie ulega wątpliwości, że w placówce miały miejsce nieprawidłowości i bezpieczeństwo dzieci nie wyglądało tak, jak powinno – przekonuje.

Wymierzając sprawiedliwość w grze detektywistycznej Kryminauci® , również został postawiony przed dylematem, jednak po przeanalizowaniu całego materiału dowodowego w końcu wydał werdykt i wybrał karę w jego przekonaniu adekwatną do popełnionego przestępstwa. Zdaniem Patryka Szulca można oczywiście dyskutować, czy za okrutną zbrodnię należy się 25 lat, dożywocie czy kara śmierci. Pamiętajmy jednak, że policjanci, prokuratorzy, sędziowie czy ławnicy są tylko ludźmi i też mogą się pomylić czy przeoczyć coś ważnego.

Błądzić jest rzeczą ludzką i takie sytuacje zdarzają się niezależnie od tego, czy nad daną sprawą pracuje 5, 10 czy 15 doświadczonych osób. Mamy jednak gros przykładów na to, że sprawcy rzeczywiście ponieśli kary adekwatne do zarzucanego im czynu. Dlatego uważam, że sprawiedliwość istnieje, nawet jeśli trzeba na nią poczekać – mówi Patryk Szulc

– O pomyłkę nietrudno, tym bardziej, że policjant z komisariatu w dużym mieście pracuje równocześnie nad kilkudziesięcioma sprawami – tłumaczy Dariusz Korganowski. – Mówimy nawet o dziewięćdziesięciu postępowaniach, co jest patologią. Bo jak skupić się na drążeniu danego tematu? – pyta detektyw.

ekscytujące gra detektywistyczna

Dołącz do śledztwa,
rozwiąż sprawę!

Patryk Szulc zajmuje się obecnie sprawą mężczyzny, który prawdopodobnie został niewinnie skazany za zabójstwo z początku lat dwutysięcznych. Walczy o sprawiedliwość dostępnymi mu środkami. W tym wypadku reportażem dostępnym na kanale Youtube Podejrzani, którym próbuje zainteresować media i pomóc w dojściu do prawdy. Wyrok? 25 lat pozbawienia wolności, z których za kratkami spędził już 15.

– Można mówić, że nie ma tu sprawiedliwości, ale wierzę, że stanie się jej zadość. Miejmy też nadzieję, że osoby, które doprowadziły do skazania tego mężczyzny, prędzej czy później poniosą tego konsekwencje w takiej czy innej formie – mówi dziennikarz.

Wyrok w sprawie, o czym mogą się przekonać ci, którzy sięgną po interaktywną grę detektywistyczną Kryminauci® , może być różny. W czasie procesu sąd może zmienić przypisaną oskarżonemu kwalifikację prawną czynu. Może też w swoim wyroku uwzględnić okoliczności łagodzące, a pewne aspekty śledztwa, jak np. romans, który ze sprawą nie ma nic wspólnego, utajnić.

A jakim ty byłbyś sędzią? Przekonaj się, sięgając po "Tajemnice Nadrzecznej" i rozwiązując zagadkę śmierci biznesmena z podolsztyńskiej Bukowiny.

– Kryminauci® w bardzo udany sposób kreują iluzję, że oto dotykamy czegoś prawdziwego i faktycznie bierzemy udział w policyjnym śledztwie. Dostajemy zdjęcia, zeznania, nagrania z przesłuchań świadków czy raporty m.in. z sekcji zwłok. W pewnym momencie wszystko to ląduje na stole, a my zastanawiamy się, co się wydarzyło – zachęca do gry Wojciech Chmielarz, popularny autor kryminałów, m.in. serii z komisarzem Jakubem Mortką czy detektywem Dawidem Wolskim.

Jak stworzyć grę detektywistyczną, która na kilka czy nawet kilkanaście godzin pozwoli nam oderwać się od rzeczywistości i spędzić czas w ekscytujący sposób? Tak jak dobry kryminał, o czym doskonale wie Wojciech Chmielarz, autor, który ma na swoim koncie już kilkanaście świetnie przyjętych przez czytelników książek.

Każdy może być śledczym…

Czasem dobra historia zaczyna się od konkretnego miejsca lub bohatera. Innym razem jest to pojedyncza myśl, scena czy podsłuchane w kolejce słowo. Tak tworzy się opowieść, która potrafi wciągnąć odbiorcę na długie godziny. Jak w książkach Wojciecha Chmielarza czy grze Kryminauci® autorstwa Rafała Wiśniewskiego.

Dobrą historię można zacząć tak: "Iwona uśmiechnęła się szeroko. Radośnie. Najpiękniej na świecie. Patrzyłem na nią i nie wiedziałem, czy kiedykolwiek zbiorę się na odwagę, by powiedzieć mojej córce, że zabiłem jej matkę".

Można też tak: "W sobotę, 17.10.2020 r. o godz. 7:40 przyjęliśmy wezwanie na ul. Nadrzeczną 3 w Bukowinie pod Olsztynem. Po przybyciu na miejsce zastaliśmy już interweniujących ratowników pogotowia. Poinformowali nas, że właściciel posesji, Michał Sawicki, nie żyje".

Zarówno "Wyrwa" Wojciecha Chmielarza, skąd pochodzi pierwszy cytat, jak i interaktywna gra detektywistyczna Kryminauci® , której twórcą jest Rafał Wśniewski, pochłaniają odbiorcę całkowicie. Na kilka czy kilkanaście godzin pozwalają zapomnieć o całym świecie i skupić się na jednym tylko pytaniu: "co tak naprawdę się wydarzyło?". Zapewnienie miłośnikom kryminałów tego rodzaju rozrywki na wysokim poziomie do łatwych jednak nie należy.

Wojciech Chmielarz, autor poczytnych kryminałów i thrillerów

Ta sztuka wymaga sporych kombinacji, głównie przy tworzeniu fabuły i dobrego planowania. Kluczową kwestią jest też pytanie, dlaczego dana historia ma zainteresować odbiorcę? Co on może z niej wyciągnąć dla siebie? Początek, szczególnie w kryminałach, jest niezwykle ważny. To wtedy zawieramy umowę z odbiorcą naszej opowieści, oferujemy mu tajemnicę, którą on też będzie chciał poznać

Czym inspiruje się autor "Wyrwy", co daje początek opowiadanej przez niego historii? To mogą być ludzie, miejsca, pojedyncza myśl, która nagle pojawia się w jego głowie, czy scena.

– Zdarza się też, że inspiruję się rzeczywistymi wydarzeniami, choć staram się tego unikać. Stoję na stanowisku, że opieranie literatury kryminalnej, która jest rozrywką, na czyjejś krzywdzie jest kwestią wątpliwą z etycznego punktu widzenia. Wychodząc od prawdziwej sprawy, na dalszych etapach książki staram się maksymalnie od niej odejść, zachowując jedynie jej esencję – przyznaje pisarz.

To, że historia nie jest oparta na prawdziwych wydarzeniach, nie oznacza, że nie ma w sobie tak ważnego z punktu widzenia odbiorcy realizmu. Dla Wojciecha Chmielarza wierność realiom jest sługą wiarygodności. – Jednak gdy czuję, że mogę coś zmienić, że dzięki temu historia będzie lepiej płynęła, robię to. Tak jak w "Farmie lalek", gdzie do sekcji zwłok dochodzi w szpitalu w niewielkiej miejscowości, a jej wynik jest znany od razu. Nie mogłem przecież pozwolić, by mój bohater najpierw jechał do innego miasta, gdzie taka sekcja powinna się odbyć, a następnie czekał tydzień na jej wynik. To byłby stracony czas i wystawienie cierpliwości czytelnika na próbę – przekonuje autor.

Niezwykle ważna przy tworzeniu historii, tak w książce kryminalnej, jak i w grze detektywistycznej, jest dbałość o szczegóły.

Zdaniem Wojciecha Chmielarza w fikcji nie wszystko musi się zgadzać. Fikcja musi być jednak wiarygodna. – Ważne, by odbiorca wierzył w fabułę, by doszedł do wniosku, że ta historia mogła się wydarzyć, by przejął się losem bohaterów i chciał poznać rozwiązanie zagadki – tłumaczy pisarz.

Rafał Wiśniewski, twórca scenariuszy gier kryminalnych uważa, że wymyślenie samej fabuły, historii nie jest rzeczą trudną. Schody zaczynają się dopiero wtedy, gdy chcemy faktycznie zmierzyć się z zagadką i tak poprowadzić wątki, aby wszelkie szczegóły pasowały do siebie jak puzzle jednej układanki, by gracz nie snuł domysłów, ale pracował na rzetelnym materiale zebranym podczas dochodzenia.

ekscytujące gra detektywistyczna

Dołącz do śledztwa,
rozwiąż sprawę!

Jest zasadnicza różnica między powieścią kryminalną, a interaktywną grą Kryminauci® . W książce czytelnik podąża za akcją i intrygą stworzoną przez autora i na końcu dowiaduje się o tym, co właściwie się wydarzyło, kto jest za to odpowiedzialny i z jakich pobudek działał. Z kolei w grze kluczowa jest imersja, czyli zanurzenie gracza w przedstawionym świecie. Bez jego udziału i umiejętności dostrzegania ukrytych informacji, łączenia faktów, dedukcji i "czytania" przesłuchiwanych świadków, akcja nie posunie się do przodu. To gracz musi zebrać dowody, znaleźć motywy i wyciągnąć wnioski, aby przejść do kolejnego etapu śledztwa, finalnie rozwiązać zagadkę kryminalną, wskazać winnych i wymierzyć im karę. Zadaniem twórcy jest sprawić, aby gracz rzeczywiście stał się częścią fabuły, uwierzył w jej realizm i poczuł, że to właśnie on jest odpowiedzialny za wynik śledztwa.

Żeby jednak tę wiarygodność zbudować, twórcy muszą znać realia, muszą wykonać dokładny research i nie mogą sobie pozwolić na błędy, choć te oczywiście się zdarzają, co odbiorcy skrzętnie wyłapują, tak jak fani Wojciecha Chmielarza wyłapali pięciodrzwiowego Fiata Seicento w "Wilkołaku".

Aby uniknąć pomyłek w historii, trzeba ją dobrze zaplanować. Ważne, by zastanowić się, kim są bohaterowie, jakie mają cechy i jak poprowadzić akcję, by odbiorca chciał ją śledzić.
Książka kryminalna czy gra detektywistyczna, to duże projekty, nad którymi twórcy pracują przez kilka miesięcy. Ważne też, by słuchać swoich bohaterów.

Twórcy Kryminautów® dobrze zaplanowali całe przedsięwzięcie. Tu fabuła nie siada, a tempo nie zwalnia nawet na chwilę. Mamy zwroty akcji, emocje, moralny dylemat i bogatą warstwę fabularną.

Co potwierdzają wszyscy znani nam gracze, Kryminauci® są intelektualnym wyzwaniem. Nawet Wojciech Chmielarz, były policjant i prywatny detektyw Dariusz Korganowski oraz dziennikarz śledczy Patryk Szulc, a więc osoby doświadczone w materii prowadzenia śledztwa, rozwiązując "Tajemnice Nadrzecznej", korzystali z dostępnych wskazówek.

– Ta gra wymaga zastanowienia, kombinacji, rozpatrywania różnych scenariuszy. I czasem trzeba poprosić o podpowiedź, dzięki czemu człowiek nie musi siedzieć przez kolejne trzy godziny i zastanawiać się, co powinien zrobić – zauważa Wojciech Chmielarz.

– Graliśmy w większym zespole, sami profesjonaliści, a mimo to potrzebowaliśmy skorzystać z podpowiedzi, co jest dobre, bo poszerza grono odbiorców także o policjantów, prokuratorów czy detektywów. To zaskakująca przygoda przede wszystkim dla tych, którzy z pracą organów śledczych nie mają nic wspólnego – chwali Dariusz Korganowski, właściciel biura detektywistycznego Top Detektyw.

Na ludziach z branży największe wrażenie zrobiła dbałość o szczegóły. Wszystkie te dokumenty, zdjęcia i nagrania z przesłuchań sprawiają, że ich zdaniem jest to projekt premium. Miłośnicy kryminałów i zagadek, detektywi, policjanci, dziennikarze i pisarze – wszyscy mogą spróbować swoich sił w śledztwie, rozwiązując "tajemnice nadrzecznej".

Odbiorców zaskakuje połączenie gry offline z online. Materiałom drukowanym towarzyszą komputerowe pliki. Co więcej, zapis przesłuchań świadków można odsłuchać. Można też usłyszeć pochwałę lub reprymendę od oficera prowadzącego śledztwo, starszego sierżanta Tomasza Sercza. Jego teksty są mobilizujące, jeżeli nasze postępy są zgodne z jego oczekiwaniami. Z drugiej jednak strony potrafi być irytujący, a jednocześnie zabawny, kiedy w jego ocenie tracimy czas i energię na pomysły oddalające nas od rozwiązania. Tak czy inaczej sposób jego wypowiedzi dodaje kolorytu grze i jeszcze bardziej podkreśla jej realizm.

ekscytujące gra detektywistyczna

Dołącz do śledztwa,
rozwiąż sprawę!

W Kryminautów® można grać kilka godzin, można też dawkować sobie przyjemność przez kilka dni czy tygodni. Patryk Szulc grał z żoną. – Byliśmy obecni na premierze gry, a gdy wróciliśmy do domu ok. godz. 2 w nocy, to byliśmy już tak wciągnięci w tę historię, że zamiast pójść spać, graliśmy niemal do rana. Zagadkę rozwiązaliśmy w kilka dni. Dla nas to była możliwość sprawdzenia swoich umiejętności w praktyce i w nieinwazyjnej formie – mówi dziennikarz.

Wszyscy nasi rozmówcy podkreślają, że Kryminauci® to doskonała rozrywka. Każdy miał bohaterów, którym kibicował i takich, którzy od początku wydawali się podejrzani. Wszyscy, którzy ukończyli śledztwo prowadzone przy ul. Nadrzecznej, docenili również otwarte zakończenie historii i możliwość wydania własnego werdyktu i poznania konsekwencji tej decyzji.

Komu więc poleciliby Kryminautów®? – Każdemu! To jest największa siła tej gry kryminalnej. Każdy może stać się śledczym, a i policjanci nie będą się nudzić – zapewnia Dariusz Korganowski.

– Czekam już na drugą część. Chętnie poprawię swój wynik, choć dziś już wiem, że będę potrzebował spokojniejszego czasu. Ta gra wymaga skupienia – dodaje Wojciech Chmielarz.

– Czekamy na więcej, ten projekt jest bardzo rozwojowy – wtóruje Patryk Szulc. Jeśli zaintrygowała was historia śmierci Michała Sawickiego, biznesmena z Bukowiny pod Olsztynem, sięgnijcie po Kryminautów® i zmierzcie się ze śledztwem zamkniętym w pudełku. Gwarantujemy, że ta zagadka kryminalna i chęć jej rozwiązania pochłoną was bez reszty. Dobrej zabawy!

Dariusz Korganowski: To gra dla ludzi inteligentnych. Pobudza wyobraźnię, wymusza kreatywność. Wojciech Chmielarz: Ta historia mogła wydarzyć się naprawdę. Jest też świetnie poprowadzona. Patryk Szulc: Kryminauci® gwarantują doskonałą zabawę. Poczujecie się jak prawdziwi detektywi.